dodano: 2016-04-14 01:10:51 edycja: 2016-04-14 01:12:53 autor: 34 odsłon: 3547

Patron

Św. Stanisław Kostka 

Św. Stanisław Kostka urodził się w Rostkowie, we wiosce położonej ok. 1 km od Przasnysza, na Mazowszu, w diecezji płockiej, w październiku 1550 roku. Ojcem Stanisława był Jan Kostka, od roku 1564 kasztelan zakroczymski, a matką jego była Małgorzata z Kryskich z Drobnina. Obie rodziny: Kostków i Kryskich były we wieku XVI dobrze znane. I tak jeden z braci matki, Albert, wsławił się poselstwami z ramienia króla Zygmunta Augusta: do Rzymu, do cesarza Ferdynanda i do króla Hiszpanii, Filipa II. Brat drugi matki a wuj Stanisława był wojewodą mazowieckim. Jan Kostka, krewny ojca z linii pomorskiej, był kasztelanem gdańskim a nawet kandydatem na Króla polskiego, popieranym przez sułtana tureckiego, Selima. Piotr Kostka był biskupem chełmińskim. Mazowsze wyróżniało się przywiązaniem do wiary katolickiej. Była to jedyna dzielnica polska, gdzie nie było protestantów ani, wśród panów, ani wśród tamtejszej szlachty. Rodzina Kostków stanowiła we wieku XVI trzon Kościoła. Być może, że w nagrodę za to Opatrzność dała jej tak piękny kwiat w osobie św. Stanisława.

Św. Stanisław Kostka nie był jedynakiem w rodzinie, ale miał jeszcze trzech braci i dwie siostry: Pawła, najstarszego z rodzeństwa (+1607), Wojcecha (+1576), Mikołaja, Annę i drugą siostrę nieznaną z imienia. Śmiertelne szczątki rodziców i braci św. Stanisława spoczywają w kościele parafialnym w Przasnyszu, w kaplicy Kostków.

Jaki był styl życia rodziny Kotków w owych latach najlepiej nam to przedstawia Paweł Kostka: "Rodzice chcieli, byśmy byli wychowani we wierze katolickiej, zaznajomieni z katolickimi dogmatami, a nie oddawali się rozkoszom. Co więcej, postępowali z nami ostro i twardo, napędzali nas zawsze - sami jak przez domowników - do wszelkiej pobożności, skromności i uczciwości, tak żeby nikt z otoczenia, z licznej również służby, nie mógł się na nas skarżyć o rzecz najmniejszą. Wszystkim tak jak rodzicom wolno było nas napominać, wszystkich jak panów czciliśmy". Jak widzimy, w domu Świętego panowały stosunki patriarchalne.
 

Historia rodziny nie przekazała nam bliższych danych o latach dziecięcych św. Stanisława, jak tylko jeden szczegół jego charakterystyki, że był bardzo uwrażliwiony na brutalne żarty. Dlatego ojciec w czasie przyjęć napominał gości do umiaru, gdyż inaczej jego syn może zemdleć. Może się to wydawać nieprawdopodobnym. A jednak czytamy w żywotach świętych o niezwykłej wrażliwości dzieci na grzech. I tak np. św. Dominik Savio (+1857) w siódmym roku życia z okazji pierwszej Komunii świętej zdobył się na takie postanowienie: "Raczej umrę, aniżeli zgrzeszę". Łaska ma swoje drogi a dusza dziecka jest na jej działanie szczególnie uczulona.


Kościół św. Wojcicha w Przasnyszu
miejsce chrztu Świętego

Pierwsze nauki pobierał św. Stanisław w domu rodzinnym. Kto był jego nauczycielem i wychowawcą? Co najmniej przez jeden rok Jan Biliński. W domu rodzicielskim w Rostkowie przebywał Stanisław do 14 lat. Trzeba było pomyśleć o dalszych studiach dla synów. Było wówczas w modzie wysyłanie paniczów za granicę dla studiów i ogłady. Rodzice upatrzyli dla najstarszych synów - Pawła i Stanisława - Wiedeń. Było to bowiem miasto katolickie. Nadto jezuici założyli tu niedawno szkołę, która miała już swoją sławę. Uczęszczała do niej także pewna liczba młodzieży polskiej. Kostkowie przybyli do Wiednia w dzień po śmierci cesarza Ferdynanda, 26 lipca 1564 roku. Zatrzymali się w konwikcie, czyli w internacie, prowadzonym również przez jezuitów. Niedługo jednak mogli tam przebywać. Już bowiem w marcu roku następnego, 1565, cesarz Maksymilian, mniej chętny jezuitom od poprzednika, zabrał im ów konwikt, zostawiając im tylko kolegium, czyli szkołę. Bracia więc musieli przenieść się gdzie indziej. Wraz ze swoim wychowawcą, Bilińskim, i kilku kolegami z Polski przenieśli się Kostkowie na stancję do domu, dzierżawionego przez Kimberkera, zaciekłego luteranina. A oto lista wszystkich zamieszkałych Polaków u Kimberkera: Paweł i Stanisław Kostkowie, Biliński - ich wychowawca, Wawrzyniec Pacyfik - ich sługa. Nadto: Stanisław Kostka z Prus - kuzyn św. Stanisława, Bernard Maciejowski - późniejszy kardynał i prymas Polski, oraz Kacper Rozrażewski. Obaj po śmierci św. Stanisława wyznawali ze łzami, że posuwali się nawet do kopania Stanisława, kiedy ten, nocami modląc się, leżał krzyżem na ziemi.

Do szkoły jezuitów we Wiedniu uczęszczało wówczas ok. 400 uczniów. Regulamin gimnazjum streszczał się w jednym zdaniu: "Taką pobożnością, taką skromnością i takim poznaniem przedmiotów niech się uczniowie starają ozdobić swój umysł, aby się mogli podobać Bogu i ludziom pobożnym, a w przyszłości ojczyźnie i sobie samym przynieść także korzyć". Codzienna modlitwa przed lekcjami 'i po lekcjach, codzienna Msza święta, miesięczna Spowiedź i Komunia święta, miały za cel zaprawić studentów do pobożności. W pierwszym roku wykładano gramatykę, na drugim nauki wyzwolone, na trzecim - retorykę.

Początkowo Stanisławowi nauka szła trudno. Nie miał bowiem dostatecznego przygotowania, ale pod koniec trzeciego roku należał do najlepszych uczniów. Władał płynnie językiem: ojczystym, niemieckim i łacińskim. Wziął także początki języka greckiego. Pozostałe po świętym zeszyty mają uwidocznione również błędy, podkreślone ręką nauczyciela. Zachowały się także szczęśliwie dyskusyjne notatki Stanisława na problemy religijne. Jezuici bowiem w latach naporu protestantyzmu chcieli swoich uczniów przygotować do odpierania ataków na Kościół. 

Rostkowo
Staw z kapliczką św. Stanisława

 

Trzy lata pobytu we Wiedniu - to okres w życiu Stanisława rozbudzonego życia wewnętrznego. Święty znał tylko trzy drogi: do kolegium, do kościoła i do domu. Wolny czas spędzał na lekturze i modlitwie. Ponieważ w ciągu dnia nie mógł poświęcać wiele czasu na kontemplację, do której czuł nieprzeparty pociąg, oddawał się jej w nocy. Zadawał sobie nadto pokuty i biczował się. Taki tryb życia nie mógł oczywiście podobać się bratu, wychowawcy i kolegom. Uważali to za rzecz nienormalną a nawet dla jego zdrowia niebezpieczną. Dlatego w dobrej woli usiłowali Stanisława słowem, a potem biciem a nawet znęcaniem się nad nim, wyleczyć go i skierować na drogę normalnego postępowania. Stanisław usiłował im dogodzić. Brał nawet lekcje tańca, ale działanie łaski było tak potężne, że nie mógł się jej oprzeć.

Ale właśnie tak intensywne życie wewnętrzne, nauka i praktyki pokutne, tak dalece osłabiły młody organizm chłopca, że był już bliski śmierci. Zapadł -.v niemoc śmiertelną w grudniu 1565 roku. Według własnej relacji św. Stanisława, kiedy był już pewien śmierci a nie mógł otrzymać Wiatyku, gdyż -właściciel domu nie chciał wpuścić katolickiego kapłana, wtedy św. Barbara, patronka dobrej śmierci, do której się zwrócił, w towarzystwie dwóch aniołów nawiedziła jego pokój i przyniosła mu Wiatyk. W tej również chorobie zjawiła się świętemu Matka Boża i złożyła mu na ręce Dziecię Boże. Od Niej też doznał cudownego uleczenia z poleceniem, by wstąpił do Towarzystwa Jezusowego.


14 kwietnia 2016r. 14 kwietnia 2016r. 34 3547